piątek, 24 lipca 2015

Capitulo 08 ~ Czyżbym sprawił, że zrobiło Ci się gorąco ?





~*~


- Leon Verdas ? - spytałam z niedowierzaniem.
- Tak, a o co z nim chodzi ? - nie do końca rozumiał moją reakcję.
- Nie, o nic. - lekko się zachwiałam, po czym zrobiło mi się słabo.
- Wszystko w porządku? - spytał patrząc na mnie z troską.
- Tak, jest okej- powiedziałam po czym zawirowało mi w głowie i zaczęłam upadać.
- Violetta ! - krzyknął przerażony i złapał mnie w ostatniej chwili.
- Chcę usiąść - odparłam, po czym skierował się, podtrzymując mnie dalej, w stronę białej sofy, która stała w korytarzu.
- Poczekaj, przyniosę Ci wodę. - uśmiechnął się, ale na moje oko sztucznie.
- Dziękuje - szepnęłam, kiedy upiłam już łyka schłodzonej wody.
- Jesteś tu pieszo, czy przyjechałaś autem - spytał patrząc pustym wzrokiem na podłogę.
- Przyjechałam autem - odparłam i rozsiadłam się wygodnie na kanapie.
- Nie możesz wracać w takim stanie - powiedział zły i usiadł obok mnie utrzymując niebezpiecznie bliską odległość, jak na fakt, że znamy się 10 minut.
- Nie musisz się o mnie martwić, bo nie jestem kaleką - przymrużyłam oczy i natychmiastowo wstałam.
- Ale czuje się za siebie odpowiedzialny - dalej brnął w swoje.
- Do jutra - powiedziałam podirytowana i udałam się w stronę windy.
- Zaczekaj - odparł i szybko wszedł do niej.
Jechaliśmy w ciszy. W końcu winda otworzyła się przed parkingiem. Otworzyłam szklane drzwi i udałam się w stronę mojego auta. Gerard szedł dalej za mną.
- Zrób coś dla mnie i powiedz Leonowi, że nie zajmiesz się tą sprawą - powiedziałam poważnie w jego stronę, kiedy siedziałam już w aucie.
- Dlaczego niby miałbym to zrobić - spytał patrząc w moje oczy.
- Bo Cię o to proszę - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
- Jeśli Ty zrobisz coś dla mnie - chytrze się uśmiechnął.
- Co niby ? - spytałam znudzona.
- Pójdziemy jutro po pracy na kawę, wisisz mi to za fakt iż uratowałem Cię przed upadkiem - powiedział i dumnie podniósł głowę w górę.
- No dobra, ale wiesz co masz powiedzieć Verdasowi - zaczęłam się z niego śmiać.
- Okej, to do jutra - musnął mój policzek, po czym udał się z powrotem do firmy.
Zamknęłam drzwi i jechałam w kierunku mojego domu. Dużo ludzi chodziło po ulicach.Wydawali się tacy szczęśliwi, zakochani, nie to co ja. Kiedy już byłam pod moją posesją, to zaparkowałam auto w garażu i dokładnie go zamknęłam wcześniej zabierając ze sobą moją torebkę. Kluczem z zawieszką w kształcie litery V otworzyłam mój dom, jednocześnie dokładnie go zamykając. Zaświeciłam wszystkie światła w domu. Moją torebkę położyłam na sofie w salonie. Udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie kolacji. Zjadłam 2 kromki z jajkiem. Posprzątałam po sobie i udałam się do sypialni z moją torebką, którą położyłam obok szafki nocnej. Poszłam do łazienki. Umyłam swoje ciało i włosy. Wytarłam się dokładnie, rozczesałam włosy, które następnie wysuszyłam i związałam w koka. Ubrałam na siebie czystą bieliznę, a ana nią crop top w wiśnie i czarne, luźne spodenki do spania. Podłączyłam telefon do ładowania, zgasiłam wszystkie światła w domu, ułożyłam się wygodnie po kołderką i zasnęłam.

~*~


Ubrana w czarną sukienkę do kolan zmierzałam w kierunku windy. Moje wyprostowane i rozpuszczone włosy lekko wiały na chłodnym, porannym wietrze. Otworzyłam szklane drzwi i nacisnęłam przycisk 2 na drzwiach windy. Kiedy się otworzyła, to do niej weszłam. Po nie całych 2 minutach drzwi się otworzyły się na drugim piętrze. Pewnym krokiem udałam się do mojego biura i od razu rozsiadłam się w wygodnym fotelu przy biurku. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam cicho.
- O cześć, widzę, że już się rozgościłaś - śmiał się Gerard.
- Taak - patrzyłam się na niego.
- Mam dla ciebie papiery - powiedział i położył wymienioną rzecz na moim biurku.
- Dziękuje - zrobiłam słodki i piskliwy głosik z nutką sarkazmu i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Przyzwyczajaj się - zaczął się śmiać. Ma taki cudowny śmiech.
- Oj, no wiesz, myślałam, że troszkę mi będziesz czasami odpuszczać - żartowałam.
- To już szefa sprawa, ja mam wykonywać jego polecenia - powiedział dość poważnie
- Lizusek - śmiałam się.
- Do ojca zawsze trzeba się podlizywać - powiedział i uśmiechnął się zabójczo. Nie powiem, zrobiło mi się gorąco.
- Czyżbym sprawił, że zrobiło ci się gorąco ? - spytał i patrzył jak wachluje się plikiem kartek.
- Nie, po prostu jest tu duszno. - wystawiłam mu język.
- Jakoś nie czuje, ale i tak zabieraj się za robotę - odparł nieco żartobliwie, po czym opuścił mój gabinet.
Zabrałam się za robotę, jaką było uporządkowanie spraw w kolejności alfabetycznej i zapoznanie się z jedną z nich, nad którą miałam pracować z Hernandezem. Skończyłam około godziny 12. Poczułam burczenie w brzuchu . Nagle do pomieszczenia wpadł Gerard.
- Zbieraj się, zabieram Cię na lunch. - powiedział poważnie.
- Akurat jestem głodna. - chichotałam - Ty to masz poczucie czasu - parsknęłam śmiechem.
- Chodź, idziemy - otworzył przede mną drzwi.
- Prawdziwy gentleman - odparłam, po czym zgarnęłam swoją torebkę i razem z Hernandezem udałam się w kierunku windy.

~*~


- Ja poproszę Paelle - powiedziałam do kelnera.
- Ja również wezmę to samo - uśmiechnął się do kobiety, która następnie udała się do kuchni.
- Może się lepiej poznamy - zaproponował Gerard.
- W sumie, to czemu by nie - ucieszyłam się z jego propozycji.
- W takim razie zaczynaj - upił wody, która była w jego szklance i bacznie mnie obserwował.
- Mam 19 lat, urodziłam się w Chicago i to angielski jest moim ojczystym językiem. - patrzył na mnie z zaciekawieniem - Przeprowadziłam się do Barcelony w poszukiwaniu lepszego życia. -Barcelona jest miastem moich marzeń - kontynuowałam - Marzyłam, żeby się tu przeprowadzić, a osobiście to jestem wielką fanką Azulgrany. - skończyłam.
- Więc mamy coś wspólnego - znowu zaśmiał się tak uroczo.
- No tak, ale ty teraz coś o sobie opowiedz. - zaproponowałam, ale właśnie w tym momencie przyszły nasze dania.
- O mnie nie musisz dużo wiedzieć - powiedział tajemniczo.
CHOLERA, kusi mnie ten człowiek. Posiłek zjedliśmy w spokoju. Czasami posyłaliśmy sobie przyjazne uśmiechy.
- Bardzo dziękuje za zaproszenie na lunch, ale musimy już chyba wracać do pracy - powiedziałam i poprawiłam moje włosy.
- Ja muszę, ty nie - odparł, po czym posłał mi uśmiech.
- Ale... - nie rozumiałam.
- Polecenie służbowe i nie dyskutuj - powiedział stanowczo.
- Jeśli tak.
Wróciliśmy się autem Hernandeza pod biuro. Musnęłam jego policzek na do widzenia, a raczej do jutra i udałam się moim samochodem w stronę domu.


~*~


 No witajcie ! Jak widzieliście ( i dobrze doczytaliście notkę pod rozdziałem 7 ) to wiecie, że rozdział pojawił się po dwóch tygodniach. To przez to, że nie było tych 2 komentarzy. Smutno mi jest ;(. Jeśli przy następnych 2 rozdziałach też nie będzie komentarzy od innych osób nie licząc Wiktorii, to NAJPRAWDOPODOBNIEJ usunę bloga. Nie mam dla kogo pisać. Ale wszystko zależy od Was :)


NEXT = 2 KOM I ROZDZIAŁ ZA TYDZIEŃ ! ( 1 KOM = ROZDZIAŁ ZA 2 TYGODNIE )



Besos ;*


Lucy DSS♥



piątek, 10 lipca 2015

Capitulo 07 ~ Czarna czerń.





~*~

Spałam sobie smacznie, kiedy to nagle zadzwonił budzik w moim telefonie. Wyłączyłam go i sprawdziłam godzinę ~ 6:00. Wykręciłam numer do Cath, która odebrała od razu.
- Cześć, śpisz jeszcze - spytałam niewyspana.
- Ja już od godziny nie śpię - zaczęła się śmiać.
- W sumie to było do przewidzenia - chichotałam.
- A ty, po co dzwonisz tak wcześnie ? - spytała - powinnaś się właśnie do pracy przygotowywać - dopowiedziała.
- Właśnie ja dzwonię w tej sprawie - zaczęłam.
- O co chodzi ? - spytała zaciekawiona.
- Powiedz szefowi, że dziś mnie nie będzie - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Co, dlaczego ? - nie dowierzała.
- Muszę coś załatwić, nieważne - burknęłam i się rozłączyłam.
Wstałam, pościeliłam łóżko i udałam się do łazienki. Umyłam się, założyłam czystą bieliznę. Na siebie założyłam sukienkę, do tego czarne buty na koturnie. Włosy wyprostowałam i zostawiłam nie wiązane. Na rękę założyłam bransoletkę z prawdziwych pereł. Zgarnęłam moją czarną kopertówkę, w której każdemu wiadomo co jest. Udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Postawiłam na jajecznicę ze świeżym szczypiorkiem. Po 20 minutach mój posiłek był gotowy. Zjadłam go ze smakiem, schowałam naczynia do zmywarki i posprzątałam po sobie. Włączyłam telewizor i siedziałam przed nim do 10:00. Wyłączyłam go, pogasiłam światła i wyszłam przed dom. Lekki wiaterek opatulił moją twarz. Idealnie pasował do temperatury jaka była obecnie w Barcelonie. A mianowicie było 25 stopni. Zamknęłam dom i udałam się w stronę garażu, który wcześniej otworzyłam. Wyjechałam moim Porshe przed niego, po czym go zamknęłam. Nie spiesząc się za bardzo dojechałam do galerii. Wysiadłam z auta i udałam się w kierunku fryzjera, u którego byłam umówiona.
- Dzień dobry pani Violetto - powiedziała uprzejmie szefowa zakładu.
- Dzień dobry - odpowiedziałam jej szczerym uśmiechem.
- To jak się strzyżemy ? - spytała patrząc na moje włosy .
- Obcinamy tak, aby były przed  ramiona i farbujemy na czarno - odparłam pewna siebie.
- Czarna czerń - uśmiechnęła po czym wzięła się za moje włosy zaczynając od mycia ich.
Po około godzinie byłam gotowa. Chciałam zafarbować włosy na czarno, abym w tłumie nie była taka rozpoznawalna. Jeśli nie daj Boże zdarzyło by się, że szedłby za mną Leon, czego nie chce, to mnie nie rozpozna. Przynajmniej mam taką nadzieje. Poszłam do Starbucksa i zamówiłam Very Berry Hibiscus. Razem z moim zamówieniem udałam się do parkingu podziemnego, gdzie zaparkowałam moje auto. Wyjechałam z parkingu i jechałam prosto do domu, kiedy dostałam telefon.
- Violetta, jesteś w domu, czy poza nim ?
- Akurat wracam do niego, a co ?
- Musisz jechać do agencji i podpisać umowę na mocy której będziesz mogła pracować uczciwie i czysto.
- A muszę dziś ?
- Tak, podam Ci adres, jeśli nie masz karteczki.
- Ok, zaraz tam pojadę Cath.
No dziękuje, ale sobie wymyślili. I jeszcze dziś mam niby podpisać te papiery. Po 10 minutach dojechałam tam, gdzie kazała mi Cath. Zaparkowałam samochód i udałam się do firmy. Skierowałam się do biura szefa. Dowiedziałam się od sekretarki, które to piętro i które pomieszczenie. Wyszłam 20 minut później. Podpisałam tą cholerną umowę. Jedyne o czym marzę to kąpiel w wannie z hydromasażem i bąbelkami. Zamknęłam oczy myśląc o tej wspaniałej chwili. Niestety, znając moje szczęście musiałam na kogoś wpaść.
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię - tłumaczył się przystojny szatyn.
- Nic się nie stało - uspokajałam go.
- Gerard Hernandez - przedstawił się, po czym przyjaźnie się uśmiechnął.
- Violetta Castillo - odwzajemniłam jego gest.
- Ale to zbieg okoliczności - zdziwił się.
- O co chodzi ? - spytałam nie rozumiejąc jego słów.
- Miałem dzisiaj klienta, który prosił, aby znaleźć osobę o takim samym imieniu i nazwisku - powiedział przeglądając jakiś notes.
- Tak, a kto to był ? - nie wiedziałam o co chodzi.
- Leon, Leon Verdas.


~*~

No nie wiem co się stało, ale piszę ten rozdział od razu po dodaniu 06 :O. Nie komentuje końca rozdziału :-D. Jeśli pod tym Capitulo nie będzie co najmniej 2-3 komentarzy to 08 będzie dopiero...24 lipca ! Taka mała kara :p. I dodam, że jest to jedyny rozdział, który mi się podoba xdd. Więc komentujcie ;* !


Całuski :*** !



Lucy DSS♥

poniedziałek, 6 lipca 2015

Notka #3 - LBA i informacja.




Jak wspominałam, dostałam nominację od Mechi z bloga, który jak teraz sprawdziłam już nie istnieje :(.
Ale dziękuję za nominację :)
Pytania od Mechiś :

1. Jak masz na imie ?
Odp. Gabrysia :)

2. Kiedy masz urodziny ?
Odp. Miałam 10 marca :*

3. Jakie jest twoje największe marzenie ?
Odp. Wyjechać do Barcelony i mieszkać tam na stałe ❤

4. Do której klasy chodzisz ?
Odp. Do 1 gim od września :(

5. Jakie jest twoje najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa ?
Odp. Kiedy w jakimś sklepie zobaczyłam wielką maskotkę, chciałam ją dostać, a ona spadła na mnie xd.

6. Od kiedy prowadzisz bloga ?
Odp. Od 27 grudnia 2014 :)

7. Ulubiona para z Violetty ?
Odp. Fedemiła, Leonetta, Diecesca c:

8. Czytasz mojego bloga ? Jeżeli tak, to co o nim sądzisz ?
Odp. Czytałam i sądzę, że był cudowny :( <3

9. Jedziesz na VL lub LT ?  
Odp. Niestety nie ;-(. Miałam jechać, ale zrezygnowałam ;)

10. Kto wie, że prowadzisz bloga ?
Odp. Wiktoria ( Rude jest piękne ) i kilka znajomych z klasy, ale oni nie znają linka i nie poznają xd

11. Ulubiony kolor ?
Odp. Czarny, biały, żółty, zielony i szary c:


Nominuję:
1. http://true-love-leon-and-violetta.blogspot.com/
2. http://ratujmojeserce.blogspot.com/
3. http://leonetta-violetta-y-leon.blogspot.com/

Moje pytania: 

1. Ile masz lat ?
2. Jaki masz telefon ?
3. Czym jest dla ciebie blogowanie ?
4. Herbata czy kawa ?
5. Jaka jest twoja średnia na koniec roku ?
6. Podoba ci się mój blog ( jeśli w ogóle go czytasz ) ?
7. Ulubiona pora roku ?
8. Ulubione powiedzonko ?
9. Kiedy masz urodziny ?
10. Ulubiony cytat ?
11. Jeśli dostajesz ,, łańcuszki '' to czy przesyłasz je dalej ? 

~~~
Witam was w tej notce :* !
Krótkiej xd
Dziękuje jeszcze raz za nominację :)
PS: Rozdział w piątek, jak 06. 07 jest już napisany, teraz biorę się za kończenie 08 i będę zaczynać 09 :)

Bayo do następnego ! :***


 Lucy DSS


piątek, 3 lipca 2015

Capitulo 06 ~ Masz tą prace !



 ~*~


- Dove kochanie ciesze się, że dzwonisz, ale nie strasz mnie tak ! - zaczęłam się śmiać.
- Oj, no wiesz - chichotała.
- Co tam w Chicago - zapytałam ciekawa i rozsiadłam się wygodnie na sofie.
 -Właśnie, miałam Ci mówić - powiedziała zakłopotana.
- O czym ? - spytałam i upiłam łyka schłodzonej wody z dodatkiem cytryny i świeżej mięty.
- Leon się cały czas o Ciebie wypytuje - szepnęła prawie niesłyszalnie.
- Mam nadzieje, że nic mu nie powiedziałaś - odpowiedziałam poważnie.
- Nie, nie mogłabym - uspokoiła mnie.
- Dobrze ja już będę kończyć, bo umówiłam się w kawiarence z Catheriną - uśmiechnęłam się.
- Okej to do usłyszenia, papa kochana - powiedziała.

 Usłyszałam pikanie, które świadczy o zakończeniu rozmowy. Udałam się do mojej sypialni. Wyjęłam z szafy prześwitującą białą bluzkę, którą wsadziłam do moich żółtych, krótkich spodenek z wysokim stanem. Do tego na nogi pomarańczowe Converse. Moje włosy związałam pomarańczową gumką, a przez ramie przerzuciłam białą torebkę.Na szyi zapięłam żółty łańcuch. Do torebki wrzuciłam : telefon, pieniądze, dokumenty, gumy do żucia, chusteczki i słuchawki. Szybkim krokiem udałam się do kawiarenki, dokładnie zamykając dom. Weszłam do środka i zobaczyłam Cath przy dwuosobowym stoliku.

- Hej słońce - przywitałam się z nią i musnęłam ją w policzek.
- No cześć - uśmiechnęła się przyjaźnie - Mam dla ciebie dobrą wiadomość - kontynuowała.
- No mów, bo nie mogę się doczekać - zaczęłam się śmiać.
- Po pierwsze zamówiłam nam dwie wody, a po drugie załatwiłam ci pracę detektywa, nie możesz siedzieć w domu cały czas ! - chichotała zabawnie.
- Ooo, praca detektywa, a to ciekawe - wybuchnęłam śmiechem.
- Zaczynasz jutro o 7:00 - powiedziała i dała mi jakąś karteczkę - Tam napisałam adres agencji detektywistycznej.
- Dobra, dziękuje, że mi coś znalazłaś - przytuliłam się do niej.
- Okej a teraz na shopping ! - krzyknęła szczęśliwa.
- A nasze wody ? - spytałam.
- Eee tam - machnęła ręką.

Udałyśmy się do galerii samochodem Cath. Pierwszym sklepem jaki odwiedziłyśmy był Victoria's Secret. Nie było nic ciekawego, więc przemierzałyśmy dalej niezliczoną ilość sklepów. Kupiłyśmy dużo śmiesznych crop topów, krótkich spodenek, butów, biżuterii i innych pierdół. Ja kupiłam dużo akcesoriów do kuchni, kwiatków do wszystkich pomieszczeń, ręczniki do łazienki, pościel do sypialni, poduszki ozdobne do salonu i inne rzeczy tego typu. Pożegnałam się z Catheriną, która odwiozła mnie pod dom, w którym mieszkam. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Dokładnie je zamknęłam i zaświeciłam światła w całym domu. Posiadam specjalny przycisk do tego. Udałam się z torbami, w których były zakupy do mojej sypialni. Wszystko rozpakowałam i ładnie ułożyłam na swoje miejsce. Ponownie zeszłam do kuchni i tym razem wzięłam się na rozpakowanie wszystkich akcesoriów domowych, które wcześniej wymieniałam. Kiedy skończyłam to udałam się do mojej łazienki. Dokładnie umyłam ciało oraz włosy. Wytarłam się ręcznikiem, rozczesałam włosy i wzięłam się za suszenie ich. Związałam je w luźnego kucyka. Ubrałam na siebie czystą bieliznę, na nią crop top z ananasami i szorty, również z tym owocem. Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Po 20 minutach oglądania horroru usłyszałam, jak coś z dużą siłą huknęło na górze. Przestraszyłam się. Wyłączyłam telewizor i udałam się, aby sprawdzić co tak hałasuje. Weszłam do sypialni i zauważyłam, że okno jest otwarte, a na polu ( dworze, jak ktoś nie z Krakowa xd ) szaleje wielki wiatr. Zamknęłam je i udałam się w stronę łóżka. Zgasiłam wszystkie światła w domu za pomocą przycisku, który mam jeszcze właśnie w sypialni nad szafką, w łazience, salonie oraz kuchni. Zamknęłam drzwi w pokoju i zaświeciłam dwie lampki, które stały na moich nocnych szafkach obok mojego łóżka. Położyłam się w łóżku i po 5 minutach zasnęłam.

~~~~


Nie będę się rozpisywać dlaczego mnie tyle nie było. Po prostu cieszmy się wszyscy wakacjami. Napisałam ten rozdział, bo mam pomysł na niego i na następne również. Nie wiem kiedy kolejny. Na pewno wtedy, kiedy będę miała czas, żeby go napisać.

HAPPY HOLIDAYS !!!


Pozdrowienia ;*


Lucy DSS♥

sobota, 2 maja 2015

Capitulo 05 ~ Witaj Barcelono !



~*~

- Witaj Barcelono ! - krzyknęłam kiedy wysiadłam z samolotu.
Naprawdę kocham to miasto. Od dzieciństwa marzyłam, aby móc tutaj zamieszkać. Te piękne zabytki, ta kultura, mecze, najlepsi kibice na świecie oraz siedziba i główne miasto najlepszego klubu piłkarskiego w historii świata - FC BARCELONY. Z mojego okna, które ( jak mi wiadomo ) jest umieszczone w kuchni doskonałe widać CAMP NOU. Zdążyłam w ostatniej chwili zakupić bilet na mecz : FC BARCELONA - BAYERN MONACHIUM. O mojej miłości do tego miasta wie tylko jedna osoba - Dove. Wybrałam je dlatego, że Leon nie będzie miał pojęcia gdzie mnie szukać. Znając życie i tak mnie znajdzie. Niech wraca do swojej dziwki. A nie, przepraszam - narzeczonej, która puszcza się z kim popadnie.
¡Hola Chica! - krzyknęła Catherina.
- Witaj słoneczko* ! - zaczęłam piszczeć i podbiegłam do mojej przyjaciółki.
- Jak ja cię dawno nie widziałam - tuliła mnie do siebie.
- Ostatnio widziałam cię jakieś 5 lat temu w Chicago ! - chichotałam szczęśliwa.
- Co ty tu w ogóle robisz i to jeszcze z tą walizką ? - spytała uśmiechając się serdecznie.
- Przeprowadziłam się tu, chcę zapomnieć o przeszłości - odpowiedziałam jej tym samym.
- Chłopak ? - skinęłam głową - zaraz mi wszystko opowiesz - powiedziała stanowczo.
- Mogę się nie zgodzić ? - spytałam.
Pokiwała przecząco głową.
- Tak btw* to gdzie teraz mieszkasz ? - postanowiła zmienić temat.
- Zaraz niedaleko Camp Nou - uśmiechnęłam się na tą myśl.
- Choć - zaraz tam jedziemy - dodała i wzięła moją walizkę.
- Poradzę sobie - przymrużyłam oczy.
- Nie wątpię w to.
Po około 45 minutach drogi byłyśmy na mojej działce. Catherina zaniemówiła. W 100% się z nią zgadzam. Dom jest piękny. Jest urządzony w iście Hiszpańskim stylu.
- Nie mówiłaś, że mieszkasz ulice dalej ode mnie ! - krzyknęła szczęśliwa.
- Bo nie wiedziałam - pisnęłam zaskoczona
- Jejciu prawie sąsiadeczki ! - nie mogła się opanować.
- Dobra spokojnie, wejdźmy może do środka, co ? - spytałam z nadzieją.
- Okay - szpanowała angielskim.
Jak weszłyśmy do środka, to totalnie mnie zamurowało. Najpiękniejszy dom po prostu EV
ER na świecie ! Pożegnałam się z Cathy i postanowiłam się rozpakować. Mój pokój jest na pierwszym piętrze. Wieczorem zorientowałam się, że nic nie mam w lodówce do jedzenia. Zabrałam portfel, przebrałam się w dresy, crop top w kolorze żółtym, do tego białe Converse i oczywiście skarpetki. Włosy związałam w luźnego koka, zmyłam już makijaż, a na nos założyłam Aviatory. Zaparkowałam NOWYM autem na parkingu pod sklepem i udałam się do środka. Wzięłam wózek i zaczęłam jeździć nim po sklepie. Był to najbardziej znany Barceloński sklep, a raczej market. Zdarzało się nawet, że gwiazdy robiły w nim zakupy. Mój wózek już był pełny, wiec powoli udałam się w stronę kasy. Zdążyłam zamienić już moje wszystkie Dolary na Euro, które jest tutaj walutą. Zapłaciłam 150 Euro. To dość dużo. Ale nie mogę w końcu głodować ! Schowałam zakupy do bagażnika, wsiadłam do auta i wróciłam do siebie do domu. Ulice w tym mieście są pięknie oświetlone. Przejeżdżałam obok Sagrada Família. W nocy jest po prostu piękna. Zaparkowałam moim Porshe w garażu, wyjęłam siatki z zakupami z bagażnika i skierowałam się w stronę domu. Rozpakowałam je i udałam się do mojej łazienki. Umyłam się, do tego włosy. Wysuszyłam się i ubrałam na siebie świeżą czarną bieliznę, a na to różowe szorty i biały top z króliczkami lodowymi ( <3 ). Zamknęłam dokładnie cały dom i garaż również, pogasiłam światła, podłączyłam telefon do ładowania i ułożyłam się w łóżeczku. Po niespełna 5 minutach zasnęłam...

~~~

- Chica, niektórzy tu próbują spać !
- No dobrze, przepraszam.
- Po co dzwonisz Cath ?
- Chciałam się spytać, czy gdzieś wyskoczymy dziś.
- I dzwonisz o 8 nad ranem, żeby mi to powiedzieć ?
- Oj oj, przecież już środek dnia !
- Tak, ty i ta twoja tendencja do krótkiego snu.
- To co będzie z tym wypadem ?
- Oj... no nie wiem.
- No nie daj się prosić !
- Ok to o 16:00 ?
- Ok to będę, besos !
- Adiós amigo.

Ta to ma tupet, żeby dzwonić o ósmej nad ranem ! W sumie to ona zawsze tak wcześnie wstawała. Totalne przeciwieństwo mnie. Ale i tak ją kocham. Mi querida hermana*. Weszłam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Ubrałam czarne jeansy z wysokim stanem, włożyłam do nich prześwitującą, białą bluzkę ( oczywiście pod nią czarny, koronkowy staniczek ^^ ) . Na nogi Converse, a włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone.
Cały dzień przesiedziałam w domu przed telewizorem, albo przed laptopem. Przed 16:00, kiedy miałam się spotkać z Cath ktoś zadzwonił do mnie na telefon. Wyświetlił mi się zastrzeżony numer. Trochę się wahałam, czy odebrać, ale w końcu przesunęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- I know where you are.
Zamarłam...

 ~~~~
* - Wybaczcie, ale nie będę pisać tych rozmów po hiszpańsku, tutaj mówią normalnie po katalońsku, tylko piszę tak, jak zawszę :-)
* btw - by the way - przy okazji, po drodze.
* Mi querida hermana - Moja droga siostra, kochana ewentualnie.
 ~~~~

No witajcie :3 Macie i łapcie świeży rozdział, a raczej Capitulo :D. Po tytule można się domyślić, gdzie Violetta się przeprowadziła xd ! Kto na to wpadł ? Pewnie nikt ;p Następny rozdział przewiduję za 2 tygodnie. Połowę napiszę jutro, a drugą połowę, jak wrócę z Zielonej Szkoły :3 ! Jadę na nią z Drechem ( Rude jest piękne♥ ) jutro o 20:00 ^^. Wracam za tydzień w niedzielę o 8:00. Gdzieś tak :-D. Mam nadzieję, że ten rozdział skomentuje więcej niż dwie osoby :(. Bardzo się nad nim napracowałam. To do następnego i życzę WSZYSTKIM dobrej nocy i tygodnia ^^.

Buziaki i do zobaczenia za 2 tygodnie :***


Lucy DSS♥

piątek, 24 kwietnia 2015

Capitulo 04 ~ Najbliższy Lot

 4 miesiące później...


~*~

Przygotowałam się właśnie do kolejnego dnia w pracy. Bardzo ją lubię, chociaż czasami jest strasznie męcząca. Moja szefowa ciągle tylko naciska, żebym sprzedawała jak najwięcej ubrań. Co ona może o tym wiedzieć ? Cały dzień tylko siedzi przed telewizorem i przyjeżdża na koniec, żeby podliczyć co sprzedaliśmy. Zwykła dziwka i tyle. Nie mam co się stroić do pracy, bo i tak muszę założyć firmową koszulę w kratę w kolorze szarym i czarnym z plakietką z moim imieniem. Do tego ciemne jeansy z wysokim stanem. Koszulę zawsze wkładam do środka, a na nogi ubieram czarne Roshe. Kiedy już się ubrałam, to zjadłam śniadanie, umyłam zęby zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w koka, Po drodze zgarnęłam moją czarną, sportową torbę z Nike. Wrzuciłam tam mojego złotego iPhone 6, gumy, pieniądze, dowód osobisty, inne dokumenty typu prawo jazdy i słuchawki obowiązkowo. Zamknęłam dom i moim autem udałam się do galerii handlowej, gdzie pracuję. Wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę sklepu. Moja szefowa już pod nim stała, a następnie go otworzyła i wpuściła mnie do środka. Zapaliłam wszystkie światła i przygotowałam się do obsługiwania. Ruch był duży, w końcu już godziny szczytu, czyli 14.
- Dzień dobry, czy jest rozmiar S tej damskiej bluzki ? - jakieś ciasteczko podeszło do mnie z turkusową bluzką w ręku.
- Oczywiście, już podam - powiedziałam w miarę opanowana i biegiem pognałam na zaplecze.
- Proszę - podałam mu bluzkę do ręki i uśmiechnęłam się serdecznie
- Dziękuję, ale nie jestem pewien czy będzie pasować - powiedział zamyślony.
- Sądzę, że powinien pan tu przyjść z dziewczyną, przymierzyłaby i byłoby wiadome.
- Ale to nie dla mojej dziewczyny tylko dla siostry, bo ma urodziny, a poza tym to ja nie mam dziewczyny - zaśmiał się słodko.
- Przepraszam mój błąd, kupuję pan tą bluzkę ? - spytałam i podeszłam do kasy.
- Żaden pan, tylko Federico, a i tak, kupuję ją - odpowiedział i ułożył ją obok.
- Dziękuję za zakup i zapraszam ponownie - odparłam wydając mu resztę.
- Mógłbym chociaż, wiedzieć jak masz na imię ? - spytał z pięknym uśmiechem.
- Ludmiła Ferro - szepnęłam zawstydzona.

~*~

Od razu kiedy wstałam to zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę laptopa i kupiłam bilety na najbliższy lot. Nie mogę tu dłużej zostać. Zżerają mnie wyrzuty sumienia. Przespałam się z Leonem i to na trzeźwo. Choć muszę przyznać, że było cudownie. Wyciągnęłam torbę bagażową i zaczęłam pakować wszystkie potrzebne rzeczy. Dom już kupiłam, a ten jest mojej matki, więc nie muszę się o niego martwić. Kiedy skończyłam udałam się w stronę łazienki, wzięłam prysznic, umyłam i wyprostowałam włosy oraz ubrałam się krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem, do nich ubrałam biały crop top. Na nogi wsunęłam czarne, niskie Converse. Na nos założyłam okulary przeciw słoneczne i udałam się do wyjścia. Wszystko dokładnie zamknęłam i pojechałam taksówką na lotnisko, gdzie czekała na mnie Dove.
- Będę tęsknić - powiedziała dusząc mnie do siebie.
- Ja też - śmiałam się z mojej przyjaciółki.
- Odwiedzę cię niedługo, jak będę miała wolne - odparła smutna.
- Wołają na pokład, to papa kochana - krzyknęłam z daleka machając mojej przyjaciółce.
Byłam już w samolocie. Patrzyłam, jak opuszczam Chicago. Miasto, w którym się wychowałam. Nie będzie mi go wcale brakować. Już dawno chciałam się TAM przeprowadzić. Tak więc : Żegnaj Chicago, witaj...

~~~~

Czeeść <333 ! Tak to znowu ja powracam na czas... NIEOKREŚLONY. Musiałam trochę przyśpieszyć akcję, bo miałam na nią pomysł. Jakby ktoś nie ogarniał to w opowiadaniu jest koniec kwietnia, jak u nas. TAM BUM TSSS ! Ludmiła poznała Federa ^^. Kto na to nie czekał ?! :D A Violetta się wyprowadza xD Gdzieś :p Dowiecie się w next rozdziale KTÓRY NIE WIEM, KIEDY BĘDZIE !!! Drechu wie gdzie, więc siedź cicho Wiki ;**.

BUZIAKI ! ;****
PS: TAKI GIFEK NA KONIEC <333



Ada DSS >3

wtorek, 17 marca 2015

Prolog ( Przedstawienie postaci ) 2



Ludmiła Ferro - 19 lat, praca : kasjerka w H&M, status związku: wolna, pieniądze: wystarczające, miejsce zamieszkania: Chicago, rodzice: Priscilla Ferro. Ludmiła nie zna swojego ojca, gdyż wyjechał, kiedy jej mama była w ciąży.


Inne informacje: blond włosy ( bez odrostów ), piękne, bujne loki, opalona cera, niebieskie jak ocean oczy, długie zgrabne nogi, wzrost: 167 cm. Luśka zna język: angielski ( ojczysty ), włoski, hiszpański. Jest miła, przyjacielska, uparta i pewna siebie ( do czasu...).






Diego Hernandez - 19 lat, status związku: wolny, praca: barman w barze ,, Caffe Time '', pieniądze: normalnie, miejsce zamieszkania: Chicago. Rodzice: Florencia Hernandez i Edward Hernandez. Rodzeństwo: Federico Pasquerlli.

Inne informacje: ciemno brązowe włosy, oliwkowe oczy, cera: (gif), duże umięśnienie, wzrost: 172 cm. Zna język: angielski (ojczysty), hiszpański, włoski.



Federico Pasquerlli - 19 lat, status związku: wolny, kariera: piłkarz, pieniądze: normalnie, miejsce zamieszkania: Chicago, adoptowany przez: Florencie Hernandez i Edwarda Hernandeza. Przybrane rodzeństwo: Diego Hernandez, relacje z bratem: bardzo dobre. Prawdziwi rodzice: Sierra Laught, Simon Pasquerlli, relacje z nimi: nieznane - powód ? - nie zna ich.

Inne informacje: wysoka brązowa grzywka, piwne oczy, idealnie wyrzeźbione ciało, cera (gif), wzrost: 173 cm. Zna język: angielski (ojczysty), hiszpański, włoski.



~~~~
No witam <3 ! Tak długo (znowu) mnie nie było. To już chyba u mnie normalka :-/. Przybywam do was z drugim prologiem już na blogu. Tak jak zaplanowałam miał on być przed 4 rozdziałem, bo w nim MOŻE się te postacie pojawią. No nie wiem, nie wiem ^^. Biorę się za pisanie czwartego. Nie wiem, kiedy go dostaniecie. 

Chciałam bardzo podziękować na moje pierwsze w życiu LBA. 
Dziękuje ci MECHI MECHIŚ LAMBRE <333.
LBA pojawi się w oddzielnej notce + będzie niespodzianka, jak pod tym postem będą ... 4 komentarze !
Jak nie będzie 4 komentarzy, to dopiero z czasem się dowiecie o co mi chodzi ^^
Bayo, do następnego :*


Ada >3