sobota, 2 maja 2015

Capitulo 05 ~ Witaj Barcelono !



~*~

- Witaj Barcelono ! - krzyknęłam kiedy wysiadłam z samolotu.
Naprawdę kocham to miasto. Od dzieciństwa marzyłam, aby móc tutaj zamieszkać. Te piękne zabytki, ta kultura, mecze, najlepsi kibice na świecie oraz siedziba i główne miasto najlepszego klubu piłkarskiego w historii świata - FC BARCELONY. Z mojego okna, które ( jak mi wiadomo ) jest umieszczone w kuchni doskonałe widać CAMP NOU. Zdążyłam w ostatniej chwili zakupić bilet na mecz : FC BARCELONA - BAYERN MONACHIUM. O mojej miłości do tego miasta wie tylko jedna osoba - Dove. Wybrałam je dlatego, że Leon nie będzie miał pojęcia gdzie mnie szukać. Znając życie i tak mnie znajdzie. Niech wraca do swojej dziwki. A nie, przepraszam - narzeczonej, która puszcza się z kim popadnie.
¡Hola Chica! - krzyknęła Catherina.
- Witaj słoneczko* ! - zaczęłam piszczeć i podbiegłam do mojej przyjaciółki.
- Jak ja cię dawno nie widziałam - tuliła mnie do siebie.
- Ostatnio widziałam cię jakieś 5 lat temu w Chicago ! - chichotałam szczęśliwa.
- Co ty tu w ogóle robisz i to jeszcze z tą walizką ? - spytała uśmiechając się serdecznie.
- Przeprowadziłam się tu, chcę zapomnieć o przeszłości - odpowiedziałam jej tym samym.
- Chłopak ? - skinęłam głową - zaraz mi wszystko opowiesz - powiedziała stanowczo.
- Mogę się nie zgodzić ? - spytałam.
Pokiwała przecząco głową.
- Tak btw* to gdzie teraz mieszkasz ? - postanowiła zmienić temat.
- Zaraz niedaleko Camp Nou - uśmiechnęłam się na tą myśl.
- Choć - zaraz tam jedziemy - dodała i wzięła moją walizkę.
- Poradzę sobie - przymrużyłam oczy.
- Nie wątpię w to.
Po około 45 minutach drogi byłyśmy na mojej działce. Catherina zaniemówiła. W 100% się z nią zgadzam. Dom jest piękny. Jest urządzony w iście Hiszpańskim stylu.
- Nie mówiłaś, że mieszkasz ulice dalej ode mnie ! - krzyknęła szczęśliwa.
- Bo nie wiedziałam - pisnęłam zaskoczona
- Jejciu prawie sąsiadeczki ! - nie mogła się opanować.
- Dobra spokojnie, wejdźmy może do środka, co ? - spytałam z nadzieją.
- Okay - szpanowała angielskim.
Jak weszłyśmy do środka, to totalnie mnie zamurowało. Najpiękniejszy dom po prostu EV
ER na świecie ! Pożegnałam się z Cathy i postanowiłam się rozpakować. Mój pokój jest na pierwszym piętrze. Wieczorem zorientowałam się, że nic nie mam w lodówce do jedzenia. Zabrałam portfel, przebrałam się w dresy, crop top w kolorze żółtym, do tego białe Converse i oczywiście skarpetki. Włosy związałam w luźnego koka, zmyłam już makijaż, a na nos założyłam Aviatory. Zaparkowałam NOWYM autem na parkingu pod sklepem i udałam się do środka. Wzięłam wózek i zaczęłam jeździć nim po sklepie. Był to najbardziej znany Barceloński sklep, a raczej market. Zdarzało się nawet, że gwiazdy robiły w nim zakupy. Mój wózek już był pełny, wiec powoli udałam się w stronę kasy. Zdążyłam zamienić już moje wszystkie Dolary na Euro, które jest tutaj walutą. Zapłaciłam 150 Euro. To dość dużo. Ale nie mogę w końcu głodować ! Schowałam zakupy do bagażnika, wsiadłam do auta i wróciłam do siebie do domu. Ulice w tym mieście są pięknie oświetlone. Przejeżdżałam obok Sagrada Família. W nocy jest po prostu piękna. Zaparkowałam moim Porshe w garażu, wyjęłam siatki z zakupami z bagażnika i skierowałam się w stronę domu. Rozpakowałam je i udałam się do mojej łazienki. Umyłam się, do tego włosy. Wysuszyłam się i ubrałam na siebie świeżą czarną bieliznę, a na to różowe szorty i biały top z króliczkami lodowymi ( <3 ). Zamknęłam dokładnie cały dom i garaż również, pogasiłam światła, podłączyłam telefon do ładowania i ułożyłam się w łóżeczku. Po niespełna 5 minutach zasnęłam...

~~~

- Chica, niektórzy tu próbują spać !
- No dobrze, przepraszam.
- Po co dzwonisz Cath ?
- Chciałam się spytać, czy gdzieś wyskoczymy dziś.
- I dzwonisz o 8 nad ranem, żeby mi to powiedzieć ?
- Oj oj, przecież już środek dnia !
- Tak, ty i ta twoja tendencja do krótkiego snu.
- To co będzie z tym wypadem ?
- Oj... no nie wiem.
- No nie daj się prosić !
- Ok to o 16:00 ?
- Ok to będę, besos !
- Adiós amigo.

Ta to ma tupet, żeby dzwonić o ósmej nad ranem ! W sumie to ona zawsze tak wcześnie wstawała. Totalne przeciwieństwo mnie. Ale i tak ją kocham. Mi querida hermana*. Weszłam do łazienki w celu wykonania porannych czynności. Ubrałam czarne jeansy z wysokim stanem, włożyłam do nich prześwitującą, białą bluzkę ( oczywiście pod nią czarny, koronkowy staniczek ^^ ) . Na nogi Converse, a włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone.
Cały dzień przesiedziałam w domu przed telewizorem, albo przed laptopem. Przed 16:00, kiedy miałam się spotkać z Cath ktoś zadzwonił do mnie na telefon. Wyświetlił mi się zastrzeżony numer. Trochę się wahałam, czy odebrać, ale w końcu przesunęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- I know where you are.
Zamarłam...

 ~~~~
* - Wybaczcie, ale nie będę pisać tych rozmów po hiszpańsku, tutaj mówią normalnie po katalońsku, tylko piszę tak, jak zawszę :-)
* btw - by the way - przy okazji, po drodze.
* Mi querida hermana - Moja droga siostra, kochana ewentualnie.
 ~~~~

No witajcie :3 Macie i łapcie świeży rozdział, a raczej Capitulo :D. Po tytule można się domyślić, gdzie Violetta się przeprowadziła xd ! Kto na to wpadł ? Pewnie nikt ;p Następny rozdział przewiduję za 2 tygodnie. Połowę napiszę jutro, a drugą połowę, jak wrócę z Zielonej Szkoły :3 ! Jadę na nią z Drechem ( Rude jest piękne♥ ) jutro o 20:00 ^^. Wracam za tydzień w niedzielę o 8:00. Gdzieś tak :-D. Mam nadzieję, że ten rozdział skomentuje więcej niż dwie osoby :(. Bardzo się nad nim napracowałam. To do następnego i życzę WSZYSTKIM dobrej nocy i tygodnia ^^.

Buziaki i do zobaczenia za 2 tygodnie :***


Lucy DSS♥