piątek, 24 kwietnia 2015

Capitulo 04 ~ Najbliższy Lot

 4 miesiące później...


~*~

Przygotowałam się właśnie do kolejnego dnia w pracy. Bardzo ją lubię, chociaż czasami jest strasznie męcząca. Moja szefowa ciągle tylko naciska, żebym sprzedawała jak najwięcej ubrań. Co ona może o tym wiedzieć ? Cały dzień tylko siedzi przed telewizorem i przyjeżdża na koniec, żeby podliczyć co sprzedaliśmy. Zwykła dziwka i tyle. Nie mam co się stroić do pracy, bo i tak muszę założyć firmową koszulę w kratę w kolorze szarym i czarnym z plakietką z moim imieniem. Do tego ciemne jeansy z wysokim stanem. Koszulę zawsze wkładam do środka, a na nogi ubieram czarne Roshe. Kiedy już się ubrałam, to zjadłam śniadanie, umyłam zęby zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w koka, Po drodze zgarnęłam moją czarną, sportową torbę z Nike. Wrzuciłam tam mojego złotego iPhone 6, gumy, pieniądze, dowód osobisty, inne dokumenty typu prawo jazdy i słuchawki obowiązkowo. Zamknęłam dom i moim autem udałam się do galerii handlowej, gdzie pracuję. Wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę sklepu. Moja szefowa już pod nim stała, a następnie go otworzyła i wpuściła mnie do środka. Zapaliłam wszystkie światła i przygotowałam się do obsługiwania. Ruch był duży, w końcu już godziny szczytu, czyli 14.
- Dzień dobry, czy jest rozmiar S tej damskiej bluzki ? - jakieś ciasteczko podeszło do mnie z turkusową bluzką w ręku.
- Oczywiście, już podam - powiedziałam w miarę opanowana i biegiem pognałam na zaplecze.
- Proszę - podałam mu bluzkę do ręki i uśmiechnęłam się serdecznie
- Dziękuję, ale nie jestem pewien czy będzie pasować - powiedział zamyślony.
- Sądzę, że powinien pan tu przyjść z dziewczyną, przymierzyłaby i byłoby wiadome.
- Ale to nie dla mojej dziewczyny tylko dla siostry, bo ma urodziny, a poza tym to ja nie mam dziewczyny - zaśmiał się słodko.
- Przepraszam mój błąd, kupuję pan tą bluzkę ? - spytałam i podeszłam do kasy.
- Żaden pan, tylko Federico, a i tak, kupuję ją - odpowiedział i ułożył ją obok.
- Dziękuję za zakup i zapraszam ponownie - odparłam wydając mu resztę.
- Mógłbym chociaż, wiedzieć jak masz na imię ? - spytał z pięknym uśmiechem.
- Ludmiła Ferro - szepnęłam zawstydzona.

~*~

Od razu kiedy wstałam to zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę laptopa i kupiłam bilety na najbliższy lot. Nie mogę tu dłużej zostać. Zżerają mnie wyrzuty sumienia. Przespałam się z Leonem i to na trzeźwo. Choć muszę przyznać, że było cudownie. Wyciągnęłam torbę bagażową i zaczęłam pakować wszystkie potrzebne rzeczy. Dom już kupiłam, a ten jest mojej matki, więc nie muszę się o niego martwić. Kiedy skończyłam udałam się w stronę łazienki, wzięłam prysznic, umyłam i wyprostowałam włosy oraz ubrałam się krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem, do nich ubrałam biały crop top. Na nogi wsunęłam czarne, niskie Converse. Na nos założyłam okulary przeciw słoneczne i udałam się do wyjścia. Wszystko dokładnie zamknęłam i pojechałam taksówką na lotnisko, gdzie czekała na mnie Dove.
- Będę tęsknić - powiedziała dusząc mnie do siebie.
- Ja też - śmiałam się z mojej przyjaciółki.
- Odwiedzę cię niedługo, jak będę miała wolne - odparła smutna.
- Wołają na pokład, to papa kochana - krzyknęłam z daleka machając mojej przyjaciółce.
Byłam już w samolocie. Patrzyłam, jak opuszczam Chicago. Miasto, w którym się wychowałam. Nie będzie mi go wcale brakować. Już dawno chciałam się TAM przeprowadzić. Tak więc : Żegnaj Chicago, witaj...

~~~~

Czeeść <333 ! Tak to znowu ja powracam na czas... NIEOKREŚLONY. Musiałam trochę przyśpieszyć akcję, bo miałam na nią pomysł. Jakby ktoś nie ogarniał to w opowiadaniu jest koniec kwietnia, jak u nas. TAM BUM TSSS ! Ludmiła poznała Federa ^^. Kto na to nie czekał ?! :D A Violetta się wyprowadza xD Gdzieś :p Dowiecie się w next rozdziale KTÓRY NIE WIEM, KIEDY BĘDZIE !!! Drechu wie gdzie, więc siedź cicho Wiki ;**.

BUZIAKI ! ;****
PS: TAKI GIFEK NA KONIEC <333



Ada DSS >3