~*~*~
Obudziłam się i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była godzina : 07:24 :. Na pewno już nie pójdę spać ~ pomyślałam. Zwlokłam się leniwie z łóżka i udałam się do mojej nowoczesnej, średnich rozmiarów łazienki. Ściągnęłam z siebie moją piżamkę, którą poskładałam i ułożyłam w szafce pod umywalką. Weszłam do kabiny prysznicowej. Ciało umyłam żelem pod prysznic o zapachu marakui. A włosy, jak wczoraj wieczorem, szamponem o zapachu wiśni. Po prostu cudownie pachnie ! Gotowa wyszłam z pod prysznica i wyciągnęłam z szafki czysty ręcznik, którym następnie owinęłam się w pasie. Włosy rozczesałam i wysuszyłam. Wytarłam swoje ciało i założyłam czystą, czarną, koronkową bieliznę. W takim stanie udałam się do mojej toaletki. Usiadłam przed nią. Zaczęłam robić makijaż. Dziś postanowiłam zrobić ostrzejszy. Kiedy skończyłam zabrałam się na fryzurę. Rozczesałam porządnie włosy jeszcze raz i wyprostowałam je prostownicą. Następnie odpięłam ją od gniazdka i położyłam na swoje miejsce. Powoli udałam się do mojej garderoby. Długo się zastanawiałam, ale w końcu wybrałam to :

- Hej, słońce ! - krzyknęła szczęśliwa !
- Hej Dove - odpowiedziałam i ją przytuliłam.
- Chodź, musimy iść do mnie do firmy - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- Dobrze, tylko poczekaj - powiedziałam - muszę ubrać kurtkę i zamknąć dom.
- Ok czekam, przy twoim Porshe ! - krzyknęła, a ja skinęłam głową na znak, że się zgadzam.
- Dobra, już jestem - powiedziałam po 5 minutach.
Otworzyłam moje auto. Weszłyśmy do niego i pojechaliśmy pod firmę rodziców mojej przyjaciółki. Cały czas mówiła, gdzie mam jechać, bo ja nigdy tam nie byłam. Nastała, niezręczna cisza, więc postanowiłam ją przerwać.
- Dove, słońce wszystko w porządku ? - spytałam z troską w głosie.
- A dlaczego pytasz ? - spytała lekko podirytowana.
- No martwię się po prostu - podniosłam głos.
- Nie nic nie jest w porządku ! - krzyknęła, aż się wystraszyłam.
- Dove, o co chodzi ?- powiedziałam zaskoczona.
- Pokłóciłam się z Ryane'm , ok ! - powiedziała łamiącym się głosem.
- Ale o co ?! - krzyknęłam zdezorientowana szeptem.
- Chciał ze mną wiesz, co - powiedziała, a ja skinęłam głową - ale ja miałam okres i mu to powiedziałam - kontynuowała - on myślał, że kłamię, a ja się wściekłam i wykrzyczałam mu, że jak chce to może iść na dziwki - od razu ubrałam kurtkę i buty, zgarnęłam torebkę i udałam się pod twój dom - skończyła, wyjaśnienia gestykulując rękoma.
- Spokojnie, na pewno to wyjaśnicie - powiedziałam spokojnie i ją przytuliłam. Mogłam, gdyż parę sekund temu zaparkowałam pod firmą.
- Dziękuje, że przy mnie jesteś - powiedziała lekko się uśmiechając.
- Nie ma za co - podniosłam lekko kąciki swoich ust w górę.
Zabrałyśmy swoje rzeczy i wysiadłyśmy z mojego Porshe. Powolnym krokiem udałyśmy się do firmy. Była bardzo nowocześnie zrobiona. Praktycznie cała ze szkła. Nie powiem, wystrój z zewnątrz mi się podobał. Obie weszłyśmy przez obrotowe drzwi i udałyśmy się do windy. Dove kliknęła guzik z napisem 9. W windzie leciała muzyczka, która powoli zaczęła mnie denerwować. Po dłuższej chwili drzwi windy się rozsunęły. Udałyśmy się do kobiety stojącej za ladą. Moja przyjaciółka zapytała się czy jest w firmie jej ojciec. Oczywiście był. Powiedziała, żebym poczekała na nią w holu. Usiadłam na kremowej sofie i zaczęłam oglądać moje paznokcie. Po 20 minutach wróciła Dove. Spytałam się jej czy jedziemy na tą farmę. Powiedziała, że tak. Obie udałyśmy się w stronę wyjścia z firmy. Po 5 minutach znalazłyśmy się obie w moim samochodzie. Włożyłam kluczyki to stacyjki i odpaliłam Porshe. Po 40 minutach byłyśmy obie na farmie. Postanowiłyśmy, że Dove uda się w lewą stronę w poszukiwaniu choinki dla siebie, a ja w prawą stronę w takim samym celu. Powoli szłam małym chodniczkiem, mijając dużo ludzi. Kiedy nagle poczułam, że się z kimś zderzam. Upadłam na ziemię. Był to dość bolesny upadek. Popatrzyłam na tego idiotę co na mnie wpadł. Miał piękne kasztanowe włosy, czekoladowe oczy. Lekko się uśmiechnął, przez co zobaczyłam jego absolutnie cudne dołeczki.
- Nic ci się nie stało ? - spytał mnie głosem, który wywołam delikatne drżenie mojego ciała.
- Nie dziękuje - powiedziałam i podciągnęłam się dzięki jego ręcę, którą mi podał.
- Co taka ślicznotka jak ty, robi tu sama ? - Spytał przesłodzonym głosem
- Szukam choinki - delikatnie się uśmiechnęłam
- Jestem Leon - powiedział i się zalotnie uśmiechnął
- Violettta - powiedziałam jąkając się - żaden chłopak jeszcze tak na mnie nie zadziałał ~ pomyślałam
- Przepraszam, muszę iść - ktoś na mnie czeka - czułam jakby mi ktoś wbił sztylet w sercę, wiedziałam, że ma na myśli dziewczynę.
- Do zobaczenia - powiedziałam smutna.
- Mam nadzieję - uśmiechnął się i delikatnie przejechał dłonią po moim ramieniu spoczywając na mojej dłoni.
Stałam jeszcze chwilę i wybrałam w końcu choinkę. Dove po chwili do mnie dołączyła i udałyśmy się do mojego domu. Była taka jakaś dziwna i nieobecna. Podjechałyśmy pod mój dom. I udałyśmy się do środka. Choinki zostały przywiązane do dachu mojego samochodu.
- Z kim rozmawiałaś ? - spytała nerwowa.
- A dlaczego pytasz ? - byłam zdziwiona
- Odpowiedz ! - podniosła głos.
- Z takim Leonem, a co ? - uśmiechnęłam się na myśl o pięknym szatynie
- Nie mów mi, że się w nim zakochałaś - przymrużyłam oczy i zastanawiałam się nad odpowiedziom.
- A jeśli tak, to co ? - spytałam, a ona prychnęła
- Nie możesz się w nim zakochać - powiedziała oschle
- Dlaczego niby ? - spytałam podirytowana
- Bo on...
~~~
Witam ! Przepraszam, że tak zwlekałam z dodaniem tego rozdziału xD. Nie miałam kiedy go napisać, a na moim szajsungu się nie da xD. A więc widzicie ! Nie poznali się w firmie xD. Od razu mówię, że nie wiem kiedy next ;p. Nawet jeszcze napisany nie jest xD. Ani zaczęty :D. Może za tydzień, ale nie obiecuję ;*.
Buziaki w tym nowym roku ! ;* I dziękuje za 500 wyświetleń bloga <3 Kocham was !
Ada >3